Czym bawi się moje 9 miesięczne dziecko


           Często zaznaczam, że posiadanie własnego dziecka zweryfikowało wiele moich wcześniejszych poglądów i pomysłów na temat wychowywania.  Tak było i z kwestią obsypywania dziecka prezentami. Wcześniej twierdziłam, że w kwestii zabawek ograniczę się do absolutnego minimum - co najwyżej parę książeczek i kilka drewnianych przedmiotów. Ale jak już wspomniałam, życie przyniosło inny scenariusz. Chociaż nasz dom nie przypomina (jeszcze) sklepu z zabawkami, znajdzie się w nim wiele takich, których zakupu żałuję (by nie powiedzieć nawet, że wstydzę ;) )
Są też takie, które według mnie miały być absolutnym hitem, a Frankowi służą jedynie jako narzędzia do wyrzucania z łóżeczka. Jest za to kilka takich, które śmiało można nazwać jego ulubionymi.  Sam po nie sięga i potrafi się bawić w skupieniu nawet pół godziny. Przedstawiam je poniżej.



  • Drewniany  sorter GOKI. Ogólnie, na sorter - w docelowym przeznaczeniu, jest jeszcze dla Franka za wcześnie. Jednak od wrzucania kolorowych klocków do największego otworu (którym powinno się je wyjmować) zaczynamy niemal każdy dzień. Przy okazji klocki służą do stukania, gryzienia, wyrzucania, a Franek stale odkrywa, że oprócz klocków w drewnianym domku mieszczą się też inne przedmioty, np. cała kolekcja smoczków, które zaczęły ginąć w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach ;)

(zdj. empik.com)



  • Pchacz na kiju - pszczółka.  Zabawka, która wyratowała nas z niejednej opresji i zahamowała jak dotąd każdy płacz. Ulubiona do tego stopnia, że Franek wręcz trząsł się z radości na sam jej widok. I długo ją Frankowi tylko pokazywaliśmy, bo bałam się, że kij i małe drewniane korale są niebezpieczne. Jednak po dokładnym sprawdzeniu i powolnym przyuczaniu okazało się, że nie ma powodów do obaw. Pszczółka śmiga po domu razem z Frankiem :)




  • Wieża magnetyczna.Podobnie, jak i sorter też jest jeszcze dla Franka za trudna, ale jej elementy są źródłem wielu odkryć i ciekawej zabawy. Drewniane krążki stale toczą się po naszej podłodze, służą za bączek, piłkę, pojazdy i grzechotki. A w dodatku, te mniejsze mieszczą się we wnętrzu wspomnianego sortera ;)


(zdj. hoplik.pl


  • Kubeczki do układania Fisher Price.  Na temat zabawek interaktywnych firmy FP zdanie mam, krótko mówiąc, negatywne. Ale firma ma w swojej ofercie wiele innych, bezpiecznych i ciekawych, edukacyjnych pozycji. Jedną z nich jest zestaw miseczek, z których można tworzyć piłki, wkładać jedną do drugiej i układać piramidę. Ciekawa jest też mała piłeczka - grzechotka, którą znajdziemy w zestawie.

(zdj. smyk.com)

  • Instrumenty muzyczne. Radują wszystkie: grzechotki, dzwoneczki, kastaniety, bębenki, drewienka. Byle były bezpieczne - tj. wykonane z trwałych materiałów, bez małych elementów i ostrych krawędzi.

(zdj. nowaszkola.com)


  • Drewniane, ręcznie wykonane koniki beskidzkie. Kiedyś były pięknym rekwizytem do sesji noworodkowej. Obecnie służą do stukania o podłogę, popychania, ciągnięcia za sznurek i mobilizują do podskakiwania na pupie w rytmie kląskania.




  • Przybory kuchenne- garnki, plastikowe pojemniki, butelki, pokrywki, drewniane łyżki, wałek do ciasta... Czyli coś, co każda mama posiada i prędzej czy później zastanie widok  zaintrygowanego  dziecka przy otwartej kuchennej szafce ;)


Pozdrawiamy z Frankiem, życząc wesołej, odkrywczej i bezpiecznej zabawy! ;)

Komentarze

Popularne posty